O planetę warto i trzeba dbać. Kropka. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Dostałeś ją w prezencie, oddaj kolejnym pokoleniom w niepogorszonym stanie.

Co jest więc nie tak z trendami ekologicznymi? W jaki sposób jesteśmy oszukiwani przez rządy, korporacje i instytucje? Pod płaszczykiem ekologii wmawia się nam różne kłamstwa i promuje pseudoekologiczne – a tak naprawdę szkodliwe dla środowiska rozwiązania.

Postanowiłam przyjrzeć się głównym trendom i pokazać Ci rosnącą hipokryzję władz i organizacji. Nie sztuka jest popłynąć z prądem, jak martwa ryba. Powtarzać frazesy i piękne hasła, które nijak się mają do rzeczywistości. Gotowy? To zaczynamy!

10% ekologii, 90% brudnego biznesu

Tak w skrócie można podsumować trend na ograniczanie plastiku. Unia czepiła się plastikowych słomek i patyczków do uszu. Wycofanie ich to rzekomo ruch, który ma oczyścić nasze oceany ze śmiercionośnych śmieci.

A to g. prawda. W tym samym czasie ta sama Unia wprowadziła nakaz noszenia plastikowych maseczek, które rozsiały śmieci nie tylko po oceanach, ale również lasach, pustyniach i miastach. Zakazano nam noszenia materiałowych masek, szalików i buffów na rzecz interesów biznesowych firm i korporacji, które chciały pozbyć się nadprodukcji masek medycznych. Rzekomo były bardziej skuteczne. Naprawdę?

Zdrowe, pseudoekologiczne jedzenie

pseudoekologia_banklovers

Jakby tego było mało. Ta sama Unia pozwala na pakowanie żywności w potrójne folie. Zwróć uwagę, jak kupujesz owoce i warzywa w supermarkecie. Przykładowo pomidory, które są na plastikowej tacce, przykryte plastikiem, a to wszystko w zgrzewanym worku foliowym.

Dlaczego nie mogłyby być w papierowej torebce? Bo…uwaga! Oficjalnie dlatego, że papier to lasy tropikalne. Nieoficjalnie – nie można ich lać chemią i środkami grzybobójczymi bez opamiętania, bo papier zwyczajnie zgnije! Dbamy o interesy planety.

To nie dotyczy tylko warzyw. Plasterkowane wędliny, mięso pakowane próżniowo, sery – wszystko to tony plastiku. Butelki plastikowe. Nie możesz kupić coca-coli w szkle, mleka i kefiru też nie uświadczysz. Tylko w plastiku, który jest produkowany bez kontroli. To nie przeszkadza środowisku. Tylko słomki i patyczki do uszu.

Reklamówki – tylko za opłatą

W pewnym momencie nasz rodzimy rząd wprowadził opłaty za reklamówki plastikowe. Chcieli nas zmusić żebyśmy nosili własne, a tak naprawdę dorzucili do kabzy supermarketów i wielkopowierzchniowych sklepów.

Efekt jest taki, że kupując ubrania musisz zapłacić za reklamówkę, albo nosisz wszystko w zębach. Bardzo ekologicznie. Niby. W tym samym czasie w sklepach królują tzw. zrywki – cienkie siatki na bułki, pieczywo, warzywa i owoce na wagę. Te już „nie szkodzą” środowisku.

Sklepy nie są obowiązane zapewnić papierowych toreb, bo to nie jest w ich interesie, więc plastikowe zrywki fruwają po miastach i lasach, krzywdząc ptaki i małe zwierzęta. Zdaniem władz – nie są zagrożeniem dla środowiska. Tylko te większe, których używamy wielokrotnie – jeśli za nie zapłacisz są neutralne. Jeśli nie – również śmiertelnie szkodzą.

Butelki zwrotne? Zapomnij!

pseudoekologia_banklovers

Kiedy byłam jeszcze niedorosłą gówniarą na każdym osiedlu był tzw. skup surowców wtórnych. Zbierało się szklane butelki po napojach, po piwie, makulaturę i metale kolorowe. Wszystko lądowało w skupie, a ja nie raz i nie dwa dorobiłam nieźle do kieszonkowego wynosząc makulaturę i butelki.

Teraz? Teraz dbamy o planetę! Skupy nam niepotrzebne. Znacznie lepiej jest, gdy zacni menele wychodząc z Żabki ciepną butelką po piwie o trawnik. A nuż pies czy kot skaleczy łapę o szkło.

Tak, butelek po piwie praktycznie nikt nie skupuje. Są pojedyncze firmy, które pakują piwo w zwrotne butelki. Ale zwrócisz je do sklepu tylko za okazaniem paragonu! Bez przesady z tą ekologią! A skupy? Odeszły do lamusa. Były zbyt ekologiczne jak na nasze czasy.

Nie masz grzyba? I tak dostaniesz środki przeciwgrzybicze

To odkrycie było dla mnie prawdziwym szokiem. Wydawało mi się, że jem zdrowo. Warzywa, owoce. Lubię mandarynki i pomarańcze. W zasadzie – lubiłam. Ostatnio szukałam kraju pochodzenia owoców, kiedy zobaczyłam drobnym druczkiem informację, że były polane DWOMA środkami grzybobójczymi, potraktowane odchodami jakiegoś robaka (szelak..albo jakoś tak). Zdrowo – i ekologicznie. Takie lanie środkami grzybobójczymi na pewno dobrze wpływa na środowisko. I nasze zdrowie!

Cóż nam pozostaje? Albo płukać i wyparzać wszystko w wodzie z sodą oczyszczoną (choć te środki i tak nie zmyją się w 100%) albo po prostu kupować to, co rośnie blisko i czego nie trzeba transportować.

Zapomnieć o światowych bananach, pomarańczach i innych cytrusach. Zadowolić się tym, co sezonowe. Jest mniejsza szansa na podanie sobie silnych środków grzybobójczych.

Samochody pseudoekologiczne

W 2035 roku wchodzi zakaz produkcji samochodów spalinowych. Bardzo niszczą środowisko. Nie to, co elektryki. No fakt, trzeba je ładować przez godzinę co 100 km (elektrownia jest bardziej ekologiczna niż benzyna i działa na powietrze). Fakt, jeśli bateria takiego auta się zapali, to jest mini katastrofa ekologiczna. Ale nie czepiajmy się szczegółów.

Wyprodukowanie samochodu elektrycznego już samo w sobie niesie za sobą więcej emisji CO2, niż produkcja auta spalinowego. W teorii elektryk poprzez właśnie „zeroemisyjną” jazdę w trakcie użytkowania ma tę stratę szybko odrobić i wtedy będzie już lepszy dla planety. Jak to mawiała moja babcia „srali muchy, będzie wiosna”.

Już w tym momencie dostępne są badania, które pokazują, jak mało ważne jest środowisko, a jak bardzo ważne są interesy wielkich korporacji i krajów. Portal Interia.pl opublikował obszerny artykuł i powołał się na wyniki badań:

„Badanie organizacji Green NCAP jest innowacyjne pod wieloma względami. Jednym z nich jest fakt, że obliczone zostały szacunkowe całkowite emisje gazów cieplarnianych w całym cyklu życia samochodu – od produkcji przez eksploatację i np. ewentualną możliwość recyklingu. Do analizy porównawczej przyjęto nominalną żywotność pojazdu wynoszącą 16 lat i całkowity przebieg 240 000 km.

Wartość ta została wymuszona – bateria niewielu samochodów elektrycznych będzie nadawała się wówczas do dalszej eksploatacji, natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, by po takim przebiegu nadal jeździć autem z silnikiem Diesla.”

Jakie są wyniki tej analizy?

„Samochód z silnikiem Diesla, w tym przypadku Skoda Octavia Combi 2.0 TDI, osiągnął lepszy wynik (164 MWh) w porównaniu z pojazdami elektrycznymi (Fiat 500e – 171 MWh) lub hybrydami (Toyota Prius – 167 MWh). Co ciekawe, to nie jednostkowy przypadek. W obrębie tej samej marki – Renault – dwa modele o napędzie spalinowym oraz elektrycznym osiągnęły bardzo podobny rezultat pod kątem generacji gazów cieplarnianych. Clio zużywa w całym cyklu 187 MWh energii, a elektryczne Zoe – 188 MWh.”

Choć wydaje się, że samochody te są całkowicie bezpieczne dla środowiska, to w rzeczywistości ich produkcja wymaga dużej ilości energii i zasobów naturalnych. Ponadto, problemy z utylizacją baterii mogą prowadzić do poważnych konsekwencji ekologicznych.

Wisienka na torcie: szczyty klimatyczne

pseudoekologia_banklovers

To zostawiłam sobie na koniec. Szczyty klimatyczne, na których omawia się rozwiązania dla przeciętnych ludzi. Rządy poszczególnych państw, właściciele korporacji ustalają, czego Tobie nie wolno, aby ratować planetę.

Co jest w tym nie tak? Ano to, że Ci zamartwiający się o losy planety przylatują na te konferencje prywatnymi odrzutowcami. W Glasgow, gdzie odbył się jeden z ostatnich szczytów klimatycznych, pojawiło się ok. 400 prywatnych odrzutowców. Było ich tak dużo, że musiały długo kołować przed wylądowaniem (bardzo to ekologiczne). Na koniec okazało się, że nie ma dla nich miejsca, więc wykonywały puste loty na pobliskie lotniska.

Jak podaje Portal Lotniczy: „Według raportu grupy Transport & Environment (T&E) emisje dwutlenku węgla z prywatnych odrzutowców w Europie wzrosły w latach 2005–2019 o prawie jedną trzecią (31 proc.), czyli szybciej niż poziom emisji z lotnictwa komercyjnego. Takie loty są średnio 10-krotnie bardziej emisyjne niż samoloty pasażerskie i zanieczyszczają powietrze 50 razy bardziej niż pociągi. 

Wyniki raportu pokazują, że czterogodzinny prywatny lot wytwarza tyle samo emisji, co przeciętna osoba przez rok. Siedem z 10 tras prywatnych samolotów w Europie, na których odnotowuje się najwyższe zanieczyszczenie, przebiega na linii Wielka Brytania-Francja-Szwajcaria-Włochy. „

No, ale co – przylecieli radzić o efekcie cieplarnianym. Mieli lecieć rejsowym samolotem? Wolne żarty!

Na zakończenie

Zanim przyklaśniesz kolejnym „ekologicznym” rozwiązaniom forsowanym przez rządy, włodarzy miast i wielkie firmy, zastanów się, kto na tym zarobi. Czy na pewno planeta i środowisko? Nie wiem czy wiesz, ale z zakazu produkcji samochodów spalinowych po 2035 roku wyłączone są takie firmy jak Ferrari, Lamborghini i chyba Jaguar lub Porshe. Te samochody są przecież bardzo ekologiczne, mimo że palą 10 razy więcej niż zwykły diesel zwykłego Kowalskiego.

Smutna prawda jest taka, że planetę najbardziej zanieczyszczają Ci, którzy latają odrzutowcami, mają wielkie fabryki i mnóstwo pieniędzy, tyle, żeby kupić sobie „ekologiczność”.

To Ty będziesz mógł polecieć na wakacje tylko raz na dwa lata. To Ty nie zjesz steka ani kurczaka. To Ty nie kupisz samochodu spalinowego. I co z tego, że to nic nie da środowisku? Nie o to chodzi. Liczy się biznes. Nie ekologia.

.